„E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu”

E-wangeliści to bohaterowie polskiej części internetu. To osoby, które stoją za powstaniem sieciowych gigantów. Jak stali się tym, kim są? Skąd czerpali pomysł? Jak wprowadzili go w życie?

Przygoda z World Wide Web rozpoczęła się 1989 roku. To z jednej strony wcale nie tak dawno. Z drugiej – minęło już trzydzieści lat. Roczniki, które właśnie wchodzą w dorosłe życie, nie pamiętają czasów bez internetu. Do Polski internet dotarł w 1991 roku. Później, pojawili się pierwsi E-wangeliści. Osoby, które stworzyły rodzime portale, serwisy aukcyjne, sklepy… marki, bez których już nie wyobrażamy sobie życia. Co mają do powiedzenia ojcowie polskiego internetu? Rozmawiali z nimi Tomasz Cisek i Paweł Nowacki.

15 historii

Książka „E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu” to aż 15 historii pierwszych poważnych firm działających online na terenie naszego kraju. Znajdziemy w niej odpowiedzi na pytania takie jak: skąd się wzięły pomysły na takie konkretnie biznesy i jakie przeszkody stawały im na drodze. Co ma znaczenie przy budowaniu swojego imperium na terytoriach, których nikt jeszcze nie zna? Czy to ryzyko, czy zabawa? Wywiady pokazują prawdziwe oblicze E-wangelistów. Okazuje się, że to nadal tylko ludzie. Nie wiązali swojej przyszłości z internetem od samego urodzenia. Nie dostali nic za darmo. Każda potęga powstała z ciężkiej pracy od zera. Portale takie jak money.pl, filmweb czy merlin.pl nie powstały w jedną noc. Co ciekawe, bohaterowie tej książki to osoby, które stoją za milionowymi potęgami. To ludzie zajmujący czołowe miejsca polskiego e-biznesu. A mimo to, gdy wpisze się ich nazwiska w wyszukiwarkę, to ciężko jest znaleźć informacje wyłącznie na ich temat. W związki z tym „E-wangeliści” to wyjątkowa szansa na bliższe ich poznanie i zrozumienie ich toku myślenia. Wielu z nich jest też Aniołami Przedsiębiorczości i pomagają młodym i ambitnym w osiąganiu swoich celi.

Forma wywiadu

„E-wangeliści” to książka, która została przygotowana w formie wywiadów. Są to krótkie pytania i bardzo rozbudowane odpowiedzi. Każdy rozdział rozpoczyna się od krótkiej biografii danego e-wangelisty. To takie typowe, encyklopedyczne notatki. Pojawiają się tam informacje, jakie szkoły kończyli i w którym to było roku, gdzie i kiedy pracowali. No i przede wszystkim – co robią teraz. To równocześnie wyjaśnienie, dlaczego trafili do tego opracowania. Same wywiady to konkretna porcja informacji. Bez lania wody. Nacechowana za to pewnymi wkładem emocjonalnym, który nie byłby widoczny w żadnej innej formie literackiej. Tylko wywiad pozwala na to, by bohater mówił swoim głosem i swoimi zdaniami. To najlepsza okazja do tego, by poznać jego prawdziwe oblicze, a nie to, które chcą zaprezentować profesjonalni redaktorzy. Dlatego, „E-wangeliści” są szczególnie ciekawi i zasługują na zainteresowanie.

Ciągła zmiana

Internet to ogromna konkurencja. Każdy, kto w nim działa powinien mieć świadomość, że ilość przedsiębiorców, z którymi będzie rywalizował, jest dużo większa, niż gdyby działał na lokalnym rynku. To wymaga gotowości na ciągłe zmiany. Potrzebna jest ciągła praca nad sobą. Stały rozwój. Równocześnie trzeba dbać o te elementy, które odpowiadają użytkownikom. To gonitwa za duchem czasu. Po to, by być stale pierwszym. Wiele osób o tym zapomina. Wydaje im się, że na szczyt wystarczy wspiąć się tylko raz. Tymczasem, na górze też trzeba walczyć – o utrzymanie się na pozycji.

Mozolna praca, nie rewolucja

Każdy sukces jest efektem ciężkiej pracy. Często ręcznej, wykonywanej metodą prób i błędów. Marek Rusiecki mówi wyraźnie, że liczy się mozolna praca, a nie rewolucja. Żaden, nawet najbardziej innowacyjny pomysł nie zdominuje rynku, jeśli jego twórcy nie będą ciężko pracować. Ktoś wpada na genialny pomysł. Innowacyjny. Z ogromnym potencjałem i możliwościami. Po prostu – perełka. I co dalej? Nagle jego produkt staje się sławny, a on sam nieziemsko bogaty? No nie. Trzeba pracować. Kontaktować się z konsumentami i szukać odpowiedzi na ich potrzeby. Testować swój produkt i poprawiać go. Włożyć sporo energii w tworzenie wizerunku marki, która też jest niezbędna by sprzedawać produkty. To wszystko trwa, a często też kosztuje. Młody przedsiębiorca powinien się z tym liczyć. Można posuwać się pomału, ale do przodu. Nie trzeba wcale wykonywać milowych kroków, by osiągnąć sukces. Jest powiedzenie, które mówi, że małą łyżką też można się najeść. Potwierdza to Marcin Woźniak z ArboMedia.

Jako inspiracja

Książka „E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu” to nie podręcznik. To nie jest pozycja, która ma na celu szkolenie kogokolwiek czy przekazywanie wiedzy. Za to nadaje się świetnie na inspirację dla przedsiębiorców i przyszłych milionerów. Główną ideą tych wywiadów jest to, że każdy ma szansę na sukces, ale musi o niego walczyć. Ważne jest, by nie poddawać się po pierwszych niepowodzeniach. Nie przejmować się przeszkodami i przeć do przodu.

Nie tracąc z oczu głównego celu

Wystarczy spojrzeć na historię Jana Łukasza Wejcherta. W 2001 roku musiał zwolnić z pracy 150 osób. Onet stał na krawędzi upadku. Walczył o każdą złotówkę. Zawiązywał desperackie umowy partnerskie, które nie dosyć, że okazały się wyjątkowo atrakcyjne to przetrwały po dziś dzień. Co więcej, Onet ma się dobrze, choć minęło już osiemnaście lat od momentu, kiedy według wszystkich logicznych przesłanek powinien przestać istnieć. Czy to niepokrzepiające? Firmę można wyprowadzić z najgorszych tarapatów, pomimo tego, jaka jest koniunktura. Ważne jest, by walczyć do końca i próbować.

„E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu” to książka dla wszystkich. Jednak najwięcej z jej lektury skorzystają ci, którzy prowadzą własny biznes, ale brakuje im już sił i motywacji do pracy. Każdemu może podwinąć się noga, nie oznacza to jednak, że trzeba od razu zwijać interes. Te wywiady świadczą o potrzebie determinacji i wytrwałości, której często brakuje (zwłaszcza początkującym) przedsiębiorcom. Warto też pamiętać, że książka powstawała w latach 2007 – 2012, więc przedstawione w niej realia mogą różnić się od stanu aktualnego. Prawie dekada w internecie to mnóstwo czasu, która może całkowicie odmienić postrzeganie świata.